Trening sztuk walki to nie tylko przelany pot i zmęczenie, ale również funkcjonowanie w środowisku i społeczeństwie. Przychodząc do klubu uczestnik spotyka się z innymi ćwiczącymi i nawiązuje przyjaźnie, które często trwają dziesiątki lat. Ich kontynuacja owocuje wymianą doświadczeń i przyjacielską pomocą, często nie związaną bezpośrednio z uprawianą dyscypliną. Po tym krótkim wstępie chciałbym nawiązać do mojej znajomości z mistrzem Zdzisławem Mikodą z Rudy Śląskiej. Ze Zdzisławem poznałem się podczas kursu instruktorskiego Technik Interwencji. Wtedy to zgadaliśmy się, że trenuję karate shotokan. On sam wyznał, że wcześniej trenował kyokushin i ju-jitsu, ale byłby zainteresowany formami kata z mojego stylu. Wiele nie trzeba było mnie namawiać i po zajęciach treningowych z technik interwencji na korytarzach koszarowca ćwiczyliśmy Heiany. W zamian Zdzisław uczył mnie elementów Ju-Jitsu. Aby pogłębiać wiedzę i umiejętności ze Zdzisławem spotykaliśmy się jeszcze wiele razy, zaprzyjaźniły się też nasze rodziny. Przyjacielskie spotkania zaowocowały w tym roku stopniem mistrzowskim Zdzisława w Karate Shotokan, czego mu bardzo gratuluję. Podziwiam jego zapał i upór, a także talent. Oprócz stopnia mistrzowskiego w Karate posiada również stopień mistrzowski w Ju-Jitsu. Oczywiście jest czynnym instruktorem technik interwencji, posiada też talent malarski, a jego prace uczestniczyły już w wielu wystawach. Maluje przede wszystkim pejzaże, lecz dla kolegów robi wyjątki! Na fotce obraz, który otrzymałem od Zdzisława w 2001 roku.